21-10-2006 02:41
O złotej kobiecie słów kilka
W działach: Różności | Odsłony: 73
Dziś będzie w 100% prywatnie, jak zresztą bywa dość często. Będzie nawet gorzej, bowiem niniejszy wpis będzie przesłodzonym (na pewno) wyrazem wdzięczności dla osoby, która przez kilkanaście ostatnich dni (a tak naprawdę - przez dobre kilka lat) podtrzymywała mnie na duchu w najgorszych chwilach, nie otrzymując za to nic poza krótkim "dziękuję" oraz podobnym wsparciem z mojej strony.
Ale - jako że niektórzy z czytelników poznali mnie już jako podłego sukinsyna - momentami będzie też złośliwie, za co na pewno mi się oberwie :>. Spank me, baby!
Magdę poznałem - jak zresztą wszystkich ludzi, których towarzystwo do tej pory cenię bardziej, niż spędzanie czasu z muminami będącymi typowymi przedstawicielami gatunku student prawa - w czasach licealnych. Razem z Martą, której - kto wie - być może poświęcę kiedyś oddzielną notkę, siedziała za mną na matematyce, co było jedynym powodem, dla którego całkiem nie znienawidziłem tego przedmiotu. Nasza czwórka (włączając Łukasza, który okupował miejsce obok mnie) na większości lekcji bawiła się przednio, wynajdując masę kultowych śmiesznych tekstów, z których jednakowoż najczęściej nie śmiał się nikt prócz nas (a czasem śmiała się z nich tylko jedna osoba, bo pozostałe za cholerę nie wiedziały, o co chodzi).
Prócz znajomości z ławki, z Magdą (i nie tylko) łączyła mnie jeszcze masa klasowych imprez, włączając w to pamiętną wycieszkę do Wilna, nieco mniej pamiętną (prawdopodobnie dzięki wysokiemu stężeniu absyntu) wycieczkę do Pragi, czy wreszcie totalnie wyjechany wypad do Moskwy. Zabawa z Magdą zawsze była przednia, choć kobieta ta ma skłonności do wlewania w siebie takich ilości alkoholu, że po kilku godzinach bezpieczniej jest pozamykać wszystkie okna na - przykładowo - 12. piętrze.
Inna sprawą jest fakt, że po wypiciu odpowiedniej ilości C2H5OH Magda często robi dziwną minę, która irytuje mnie tak bardzo, że mam ochotę użyć skrobaczki...
Co by jednak nie mówić, to nie "imprezowość" Magdy cenię sobie najbardziej, ale fakt, że jest doskonałym słuchaczem i doradcą. Nie raz wyciągnęła mnie z dołka, mniej więcej tyle samo razy przykazując mi zachować się tak-a-tak, co płętując (czy jakoś tak) moje zmartwienia w sposób na tyle niestandardowy, że odbierało mi mowę.
Strasznie się cieszę, że - pomimo tego, że liceum już dawno za mną - ciągle mam Madzię obok siebie. Jest jedną z najbardziej altruistycznych osób, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się spotkać, a przy tym pozostaje trzeźwo (na ogół) asertywna i prawie tak złośliwa, jak ja sam.
Dzięki Ci, Skarbie, za wszystko to, co dla mnie zrobiłaś - szczególnie w ciągu kilku ostatnich dni. Nie jestem w stanie Ci się odwdzięczyć (i rozumiem przez to raczej wymiar psychiczny, bo doskonale wiem, że masz 100 milionów pomysłów na to, jak mógłbym wydać mój ciężko uzbierany, przeznaczony na alufelgi 1000 zł), a ponadto wiem, że mój dług u Ciebie jeszcze na pewno wzrośnie. Na razie musi Ci starczyć fakt, że w rankingu kobiet mojego życia przesunęłaś się o jedno miejsce do przodu. No - mogę Ci do tego dorzucić krzesło reżyserskie, które obiecuję Ci na urodziny od circa 3 lat. No i zważ, że nie musisz już dzielić pozycji z samochodem ;). Cieszę się, że Cię mam, a wszystkim innym życzę, by na swojej drodze spotkali kogoś podobnego do Ciebie. Choć daję głowę, że ten ktoś nie będzie taką laską :>.
Zęby zgrzytają, co :>? Dla formalności zaznaczę jeszcze, że na zdjęciu możecie podziwiać złotą kobietę, o której się tutaj rozpisałem. Ewentualne propozycje o charakterze matrymonialnym i erotycznym można słać przeze mnie, choć zaznaczam, że sito będzie gęste :>. Jest jednak szansa na to, że do poszczególnych szczęśliwców Magda odezwie się w komentarzach ;).
Ale - jako że niektórzy z czytelników poznali mnie już jako podłego sukinsyna - momentami będzie też złośliwie, za co na pewno mi się oberwie :>. Spank me, baby!
***
Magdę poznałem - jak zresztą wszystkich ludzi, których towarzystwo do tej pory cenię bardziej, niż spędzanie czasu z muminami będącymi typowymi przedstawicielami gatunku student prawa - w czasach licealnych. Razem z Martą, której - kto wie - być może poświęcę kiedyś oddzielną notkę, siedziała za mną na matematyce, co było jedynym powodem, dla którego całkiem nie znienawidziłem tego przedmiotu. Nasza czwórka (włączając Łukasza, który okupował miejsce obok mnie) na większości lekcji bawiła się przednio, wynajdując masę kultowych śmiesznych tekstów, z których jednakowoż najczęściej nie śmiał się nikt prócz nas (a czasem śmiała się z nich tylko jedna osoba, bo pozostałe za cholerę nie wiedziały, o co chodzi).
Prócz znajomości z ławki, z Magdą (i nie tylko) łączyła mnie jeszcze masa klasowych imprez, włączając w to pamiętną wycieszkę do Wilna, nieco mniej pamiętną (prawdopodobnie dzięki wysokiemu stężeniu absyntu) wycieczkę do Pragi, czy wreszcie totalnie wyjechany wypad do Moskwy. Zabawa z Magdą zawsze była przednia, choć kobieta ta ma skłonności do wlewania w siebie takich ilości alkoholu, że po kilku godzinach bezpieczniej jest pozamykać wszystkie okna na - przykładowo - 12. piętrze.
Inna sprawą jest fakt, że po wypiciu odpowiedniej ilości C2H5OH Magda często robi dziwną minę, która irytuje mnie tak bardzo, że mam ochotę użyć skrobaczki...
Co by jednak nie mówić, to nie "imprezowość" Magdy cenię sobie najbardziej, ale fakt, że jest doskonałym słuchaczem i doradcą. Nie raz wyciągnęła mnie z dołka, mniej więcej tyle samo razy przykazując mi zachować się tak-a-tak, co płętując (czy jakoś tak) moje zmartwienia w sposób na tyle niestandardowy, że odbierało mi mowę.
Strasznie się cieszę, że - pomimo tego, że liceum już dawno za mną - ciągle mam Madzię obok siebie. Jest jedną z najbardziej altruistycznych osób, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się spotkać, a przy tym pozostaje trzeźwo (na ogół) asertywna i prawie tak złośliwa, jak ja sam.
Dzięki Ci, Skarbie, za wszystko to, co dla mnie zrobiłaś - szczególnie w ciągu kilku ostatnich dni. Nie jestem w stanie Ci się odwdzięczyć (i rozumiem przez to raczej wymiar psychiczny, bo doskonale wiem, że masz 100 milionów pomysłów na to, jak mógłbym wydać mój ciężko uzbierany, przeznaczony na alufelgi 1000 zł), a ponadto wiem, że mój dług u Ciebie jeszcze na pewno wzrośnie. Na razie musi Ci starczyć fakt, że w rankingu kobiet mojego życia przesunęłaś się o jedno miejsce do przodu. No - mogę Ci do tego dorzucić krzesło reżyserskie, które obiecuję Ci na urodziny od circa 3 lat. No i zważ, że nie musisz już dzielić pozycji z samochodem ;). Cieszę się, że Cię mam, a wszystkim innym życzę, by na swojej drodze spotkali kogoś podobnego do Ciebie. Choć daję głowę, że ten ktoś nie będzie taką laską :>.
***
Zęby zgrzytają, co :>? Dla formalności zaznaczę jeszcze, że na zdjęciu możecie podziwiać złotą kobietę, o której się tutaj rozpisałem. Ewentualne propozycje o charakterze matrymonialnym i erotycznym można słać przeze mnie, choć zaznaczam, że sito będzie gęste :>. Jest jednak szansa na to, że do poszczególnych szczęśliwców Magda odezwie się w komentarzach ;).