26-03-2006 23:42
Week-endx2
W działach: Redakcyjne, Różności | Odsłony: 1
Najpierw sprawy zawodowe, a potem - jak to powiedział mi SL na GG - ekshibicjonizm :>.
Oczywiście, rzeczy z listy nie udało mi się zrobić, co nie zmienia faktu, że i tak jestem zadowolony z dnia. Arty sprawdzone, inny art napisany (brakuje statsów, ale to na godzinkę roboty) - najbardziej boli tylko nie zrobiona lista artów do konwersji. Ale to się nadrobi :).
***
I tak kończy się kolejny weekend. Gdyby nie to, że olałem dziś naukę, to pewnie nie byłbym z niego zadowolony. Ale na szczęście olałem, więc jestem ;).
Ogólnie rzecz biorąc, cierpię ostatnio na chroniczny brak czasu, a co gorsza czuję, że w najbliższych tygodniach będzie tylko gorzej. Głównym winnym jest mój jedyny-słuszny system nauki, ale - jako że daje widoczne efekty - nie będę go zmieniał... Przynajmniej do momentu, kiedy pęknie mi głowa albo dostanę cholery.
Mówię wam - jeśli jesteście w liceum, cenicie swój wolny czas i jesteście ambitnymi draniami - nie idźcie na Prawo. No chyba, że znajdujecie perwersyjną przyjemność w uczeniu się o typach ograniczeń handlu nieruchomościami rolnymi. Ja nie znajduję, ale i tak się uczę. W tym wypadku strategia 3xZ (Zakuć, Zdać, Zapomnieć, jakby kto nie wiedział) wydaje się jedyną słuszną :>.
Ponadto, na Prawie studiują same muminy. Nie, serio - studiuję już drugi rok, a nie byłem jeszcze na żadnej imprezie wydziałowej. Nie dlatego, że sam jestem muminem, ale dlatego, że co ktoś z moich znajomych na takową nie pójdzie, to narzeka, że było kałowo ogólnie. Natomiast imprezy Europeistyki czy Zarządzania są zawsze udane... No - może to dlatego, że na tych wydziałach nie ma Wojciecha.
Tak - Wojciech.
Wiem, że już i tak za dużo napisałem, ale skoro przypomniałem sobie o Wojciechu, to grzechem byłoby o nim nie napisać słów kilku.
Tak więc Wojciech to istny ewenement - lśniący przykład wszystkiego tego, czym nie jest normalny człowiek, ale równocześnie student idealny wg. każdego możliwego wykładowcy powyżej pięćdziesiątki. Wojciech bowiem dostał się na studia prawnicze "z olimpiady". O Unii Europejskiej, konkretnie.
Nie zmienia to faktu, że Wojciech nie zagrzebuje gruszek w popiele i wiedzę swą stale poszerza. Wojciech to jeden z tych ludzi, którzy na kpiące pytanie wykładowcy: "Czy ktoś z państwa widział kiedyś na oczy Przegląd Sejmowy" odpowiada: "Ja prenumeruję!". Na pytanie o kompetencje marszałka sejmu Wojciech odpowiada pytaniem, o którą polską konstytucję chodzi. Polską, zaznaczam, bo jestem przekonany, że Wojciech zna na pamięć konstytucję Dżibutti (choć Wojciech pewnie by mi powiedział, że Dżibutti nie ma konstytucji sensu stricto, czy coś w tym biuście).
Nie to, żebym nie był pełen podziwu dla Wojciecha...
Nie zmienia to jednak faktu, że uśmiecham się okrutnie za każdym razem, kiedy dochodzę do wniosku, że Wojciech do końca życia pozostanie dziewicą. Ech, życie ;).
Dobranoc.
Oczywiście, rzeczy z listy nie udało mi się zrobić, co nie zmienia faktu, że i tak jestem zadowolony z dnia. Arty sprawdzone, inny art napisany (brakuje statsów, ale to na godzinkę roboty) - najbardziej boli tylko nie zrobiona lista artów do konwersji. Ale to się nadrobi :).
I tak kończy się kolejny weekend. Gdyby nie to, że olałem dziś naukę, to pewnie nie byłbym z niego zadowolony. Ale na szczęście olałem, więc jestem ;).
Ogólnie rzecz biorąc, cierpię ostatnio na chroniczny brak czasu, a co gorsza czuję, że w najbliższych tygodniach będzie tylko gorzej. Głównym winnym jest mój jedyny-słuszny system nauki, ale - jako że daje widoczne efekty - nie będę go zmieniał... Przynajmniej do momentu, kiedy pęknie mi głowa albo dostanę cholery.
Mówię wam - jeśli jesteście w liceum, cenicie swój wolny czas i jesteście ambitnymi draniami - nie idźcie na Prawo. No chyba, że znajdujecie perwersyjną przyjemność w uczeniu się o typach ograniczeń handlu nieruchomościami rolnymi. Ja nie znajduję, ale i tak się uczę. W tym wypadku strategia 3xZ (Zakuć, Zdać, Zapomnieć, jakby kto nie wiedział) wydaje się jedyną słuszną :>.
Ponadto, na Prawie studiują same muminy. Nie, serio - studiuję już drugi rok, a nie byłem jeszcze na żadnej imprezie wydziałowej. Nie dlatego, że sam jestem muminem, ale dlatego, że co ktoś z moich znajomych na takową nie pójdzie, to narzeka, że było kałowo ogólnie. Natomiast imprezy Europeistyki czy Zarządzania są zawsze udane... No - może to dlatego, że na tych wydziałach nie ma Wojciecha.
Tak - Wojciech.
Wiem, że już i tak za dużo napisałem, ale skoro przypomniałem sobie o Wojciechu, to grzechem byłoby o nim nie napisać słów kilku.
Tak więc Wojciech to istny ewenement - lśniący przykład wszystkiego tego, czym nie jest normalny człowiek, ale równocześnie student idealny wg. każdego możliwego wykładowcy powyżej pięćdziesiątki. Wojciech bowiem dostał się na studia prawnicze "z olimpiady". O Unii Europejskiej, konkretnie.
Nie zmienia to faktu, że Wojciech nie zagrzebuje gruszek w popiele i wiedzę swą stale poszerza. Wojciech to jeden z tych ludzi, którzy na kpiące pytanie wykładowcy: "Czy ktoś z państwa widział kiedyś na oczy Przegląd Sejmowy" odpowiada: "Ja prenumeruję!". Na pytanie o kompetencje marszałka sejmu Wojciech odpowiada pytaniem, o którą polską konstytucję chodzi. Polską, zaznaczam, bo jestem przekonany, że Wojciech zna na pamięć konstytucję Dżibutti (choć Wojciech pewnie by mi powiedział, że Dżibutti nie ma konstytucji sensu stricto, czy coś w tym biuście).
Nie to, żebym nie był pełen podziwu dla Wojciecha...
Nie zmienia to jednak faktu, że uśmiecham się okrutnie za każdym razem, kiedy dochodzę do wniosku, że Wojciech do końca życia pozostanie dziewicą. Ech, życie ;).
Dobranoc.